motyl |
Wysłany: Sob 18:25, 27 Wrz 2008 Temat postu: Pomóżmy sami sobie (zarabiać)... |
|
Zacznę od truizmów:
1. Wszystko co, co naprawdę MAM, jest we mnie (moją osobowością).
2. Wszystko, co mnie ogranicza, jest PRZEDE WSZYSTKIM we mnie (a szczególnie: często irracjonalne lęki, niezdecydowanie, słabość wyobraźni, niewiara w siebie, niedostatek okreslonej wiedzy i doświadczenia, nieufnośc wobec innych).
3. Wszystko, co mi potrzebne, jest PRZEDE WSZYSTKIM we mnie i - póki żyję (działam), niemal WSZYSTKO jest mozliwe.
4. Warto szukać ludzi podobnie myślących.
5. Warto im zaufać, póki nie zawiodą.
Jestem wprawdzie nauczycielskim emerytem (z tych najmłodszych), ale przede wszystkim kimś, kto wyszukuje wolne nisze rynkowe i pomysły na sukces. To moja pasja. Bardziej intelektualna i ambicjonalna niż finansowa. moze nie wszyscy podzielą ten pogląd, ale nadal uważam, iż w Polsce można zarabiać dosłownie na wszystkim, Polska to kopalnia złota dla takich jak ja.
Podchodząc racjpnalnie, można przyjąć, iż niemal każdy biznes jest ograniczony przede wszystkim naszą własną wyobraźnią i samooceną, stanem naszego zdrowia i samopoczucia, wielkością dyspozycyjnego kapitału, wreszcie znajomoscią i wymogami rynku .
Uważam, iż tyle, ilu jest niezadowolonych (ze swej finansowej kondycji) nauczycieli, tyle moze być pomysłów na odniesienie sukcesu w tym kraju.
Z osobna niewiele zdziałamy, choc nielicznym się udaje. Wiem cos o tym, bo sam na sobie to przetestowałem.
Kiedyś naiwnie planowałem różne rzeczy, podchodząc asekuracyjnie i krótkosiężnie (ten neologizm jest celowy jako antonim do: dalekosiężnie). Cieszyłem się, gdy udawało mi się dorobić do pensji kilkaset złotych miesięcznie. Nie będę o tym rozpisywał (kto chce, niech tu zajrzy na podforum GIEŁDA), bo wielu mnie już zna z wcześniejszych wypowiedzi.
I - jak zapewne wielu potencjalnych nauczycielskich biznesmenów/biznewomanek - szukałem poważnego partnera biznesowego, który by realizował te moje wyimaginowane dochodowe przedsięwzięcia.
Ale życie nauczycło mnie liczyć na siebie. Wymyślałem, próbowałem i... z róznym skutkiem zarabiałem.
W chwili obecnej, choć nie określe siebie jako człowieka zamożnego, sam mógłbym stać się takim poważnym partnerem biznesowym dla kogoś, kto ma pomysł, ale brak mu środków i nie ma mozliwosci ich pozyskania w ramach kredytu, pożyczki itp.
Niczego tu nie oferuję, ale zapraszam do do podjecia tematu: JAK WZAJEMNIE,MY, NAUCZYCIELE, MOZEMY SOBIE POMÓC?
Nie chce wyważać otwartych drzwi, ale jesli w miejscowości A jest zapotrzebowanie na towar xxx, będący w nadmiarze w miejscowosci B, a ktoś może ten towar korzystnie dla wszystkich przewieźć, to czemu nie mamy sobie pomóc? Wykorzystujmy nasz potencjał intelektualny, posiadane mozliwosci organizacyjne, techniczne i inne. Razem zarobimy wiecej i szybciej. I nie chodzi mi tu o tworzenie nauczycielskiej mafii czy belferskiego podziemia gospodarczego, ale o ułozenie CZEGOŚ (z tych indywidualnych nauczycielskich bied i niedostatków), czego nam żadna Hall nigdy nie da i żaden Broniarz nie wybroniegocjuje...
Jeśli uważacie, że warto podjąć ten temat, proszę o posty na tutejszym wspomnianym podforum GIEŁDA.
Do Admina:
Stoper, proszę, na razie nie usuwaj tego watku z tego podforum. |
|