Autor |
Wiadomość |
gosia |
Wysłany: Czw 21:41, 09 Paź 2008 Temat postu: |
|
Głos Nauczycielski
Dyrektorze, radź sobie sam
Absolutny zawrót głowy – tak o nowej podstawie programowej i jej konsekwencjach mówią pracownicy szkół. Ten szok próbuje łagodzić MEN, wydając dla dyrektorów książeczki z instrukcjami. Poradniki – jak organizować edukację w szkole podstawowej oraz w gimnazjum i liceum – mają trafić do dyrektorów w połowie października. Głos ujawnia, co czeka szkołę i jakich rad udziela MEN, by to wszystko ogarnąć.
Co się zmieni? Na przykład to:
* W podstawówce powinno pojawić się specjalnie wyodrębnione, bezpieczne miejsce dla najmłodszych uczniów. Jeśli okaże się to trudne do rezlizacji, MEN zaleca, by poszukać wśród rodziców architektów i poprosić ich o pomoc w zaprojektowaniu przestrzeni dla maluchów (sic!).
* Resort proponuje, aby podstawówka organizowała również zajęcia korekcyjno-kompensacyjne dla uczniów o szczególnych potrzebach, np. z wadami wymowy oraz zajęcia rozwijające zdolności i zainteresowania dzieci. To jednak będzie trudne do wykonania, bo np. w woj. mazowieckim na jednego logopedę przypada ponad 8 tys., a w wielkopolskim aż 13 tys. dzieci.
* Pomysł wysłania od przyszłego roku 6-latków do szkół nakłada na szkoły nowe obowiązki. Nauczyciele wychowania przedszkolnego będą przeprowadzali diagnozę gotowości maluchów do nauki szkolnej. Cała szkoła ma pełnić „funkcję punktu informacyjnego dla rodziców dzieci w wieku przedszkolnym”. Dyrektor podstawówki ma zadbać, aby jego szkoła była jak w sloganie reklamowym ministerstwa – „przyjazna i bezpieczna”.
* Projekt nowej podstawy stawia na kształcenie umiejętności humanistycznych. Dlatego jednym z najważniejszych zadań szkoły ma być podnoszenie umiejętności posługiwania się językiem polskim. To będzie obowiązek każdego nauczyciela, a nie tylko polonistów. – Znam matematyków, którzy mają wątpliwości czy na sprawdzianach poprawiać błędy ortograficzne. Teraz takie zachowanie wykluczymy. Wszyscy będą musieli uczyć języka polskiego – mówił niedawno prof. Zbigniew Marciniak, wiceszef MEN. |
|
|
Misza |
Wysłany: Wto 19:28, 07 Paź 2008 Temat postu: |
|
Nie pierwszy to kiks p.Hall.Skąd wezmie pieniadze skoro nieudało sie zabrac nauczycielom poprzez zwiekszenia pensum?Bidula będzie musiała chyba zagrać w totolotek,albo poprosić sześciolatków oby do szkoły przynosili po 300 zł miesiecznie. |
|
|
gosia |
Wysłany: Pon 15:39, 06 Paź 2008 Temat postu: |
|
Z forum GN:
"Metro":
Ministerstwo Edukacji w specjalnym poradniku podpowiada nauczycielom, że o pieniądze na przygotowanie szkół na przyjęcie sześciolatków mogą poprosić rodziców.
"To śmieszne pieniądze", "Kropla w morzu potrzeb" - tak dyrektorzy podstawówek komentują plany Ministerstwa Edukacji, które każdej polskiej szkole chce przekazać 3,5 tys. zł na przygotowanie się na przyjęcie sześciolatków do pierwszej klasy. Tłumaczyli, że choćby stawali na głowie, te pieniądze nie wystarczą nawet na zakup ławeczek, a gdzie krzesełka, tablice, pomoce dydaktyczne, a przecież większość z nich czekają jeszcze remonty sal, przebudowy korytarzy, ubikacji, obniżenie umywalek i dobudowywanie nowych pomieszczeń.
Dyrektorzy podkreślali, że będą musieli prosić o pomoc finansową rodziców. Ministerstwo nie widzi w tym nic złego. Samo to sugeruje w specjalnym poradniku pt. "Jak zorganizować edukację w szkole podstawowej?". Ten - jak tłumaczy minister Krystyna Szumilas - poradnik "z konkretnymi wskazówkami" dla dyrektorów polskich podstawówek, który ma im pomóc ogarnąć się z nową reformą, już trafił do 14 tys. polskich szkół podstawowych. Większość dokumentu to opis całej reformy.
Resort nie wyjaśnia jednak, skąd wziąć pieniądze na dostosowanie szkół na przyjęcie sześciolatków. - Jedyny akapit dokumentu, w którym MEN odnosi się do tych bolączek, sugeruje nauczycielom, by o pomoc prosić rodziców - zauważa Dorota Dziamska, wieloletni metodyk nauczania początkowego zajmująca się kształceniem nauczycieli. Jej zdaniem, ministerstwo najwyraźniej chce, by to rodzice sfinansowali tę reformę.
- Pieniądze, które zarezerwowaliśmy, wystarczą na dostosowanie polskich szkół - tłumaczy Krystyna Szumilas, wiceminister edukacji. Sugestii MEN zawartych w poradniku dla dyrektorów komentować nie chce - podkreśla "Metro". |
|
|
A |
Wysłany: Wto 13:53, 01 Lip 2008 Temat postu: Himalaje hipokryzji Hall... |
|
Zapowiedż Hall wprowadzenia zmian w oświacie po SZEROKICH KONSULTACJACH SPOŁECZNYCH (dziennik POLSKA)
Hall: Nie ma mowy o podaniu się do dymisji
Maturę trzeba uprościć. Skomplikowany system oceniania jej nie służy - mówi minister edukacji Katarzyna Hall w rozmowie z Magdaleną Kulą.
Twierdzi Pani, że niedociągnięcia i błędy podczas tegorocznych egzaminów to wina politycznych nacisków. To kto na Panią naciskał?
Nie na mnie - miałam na myśli polityczne naciski w poprzedniej kadencji. Naciskano na Centralną Komisję Egzaminacyjną, by maturę zdali niemal wszyscy i by czas przewidziany na sprawdzenie prac został radykalnie skrócony. System tego nie wytrzymał.
Czyli za źle wydrukowane arkusze i niedopracowane zadania winę ponosi były minister Roman Giertych?
Kiedy próbowałam ustalić, skąd wzięły się te wszystkie błędy, okazało się, że to m.in. przez pośpiech i ciągłe zmiany rozporządzeń o egzaminach.
Jak Ministerstwo Edukacji zamierza zmienić maturę w kolejnych latach?
Ten egzamin trzeba uprościć. Nadmiar rodzajów arkuszy, skomplikowany system oceniania mu nie służą. Planujemy, że każdy maturzysta będzie obowiązkowo zdawał trzy przedmioty na poziomie podstawowym: język polski, matematykę i język obcy. Oprócz tego do trzech dodatkowych przedmiotów do wyboru - już na trudniejszym, rozszerzonym poziomie. Wszystko oceniane w skali gwarantującej porównywalność wyników z różnych przedmiotów i lat. Wynik z tych dodatkowych egzaminów przesądzi o dostaniu się na studia, ale nie będzie mieć wpływu na zdanie samej matury.
Od kiedy nastąpią te zmiany?
Najwcześniej od 2010 r. Tegoroczna matura pokazała, że polscy uczniowie mają ogromne trudności językowe. W pracach roiło się od błędów. Średni wynik z banalnego poziomu podstawowego z języka polskiego to ledwie 54 proc.
Język polski wymaga w szkołach szczególnej troski. Rozmawiamy z naukowcami z Rady Języka Polskiego, jak lepiej kształtować umiejętności językowe, jak doskonalić posługiwanie się przez uczniów ojczystym językiem. Temu problemowi na pewno poświęcimy wiele uwagi.
Nic się nie zmieni, jeśli lepszych umiejętności językowych nie zaczną wymagać uczelnie. Teraz nawet na filologię polską wystarcza matura na podstawowym poziomie.
Uczniowie rzeczywiście przykładają większą wagę do tych przedmiotów, których przy naborze na studia wymagają wybrane przez nich uczelnie.
Więc może czas na apel ministra oświaty do rektorów w tej sprawie?
Będziemy o tym rozmawiać z rektorami, pamiętając jednak, że reguł rekrutacji na studia nie wolno zmieniać zbyt gwałtownie.
Na konferencji prasowej przyznała się Pani, że wyniki tegorocznej matury poznała przed chwilą. Minister edukacji nie ma do nich wcześniej dostępu?
Rzeczywiście otrzymałam wyniki matury chwilę przed konferencją. Wcześniej upewniałam się jednak, czy nie było niepokojącego spadku zdanych egzaminów.
Media spekulują, że w wakacje straci Pani funkcję ministra...
To pytanie do pana premiera.
Po serii egzaminacyjnych błędów nie myślała Pani o dymisji?
Będę nadal proponować zmiany w systemie oświaty poprawiające efekty edukacyjne. Wkrótce przedstawimy rezultaty szerokich konsultacji społecznych na ten temat. |
|
|