Misza |
Wysłany: Sob 19:39, 28 Cze 2008 Temat postu: |
|
Szkoda czasu na takie pierdoły z ministrem,lepiej kozę popaśc na rowie.Bardziej konkretne zajęcie.
Czasami nie rozumiem sposobu przekonywania do swoich pogladów całych rzesz ludzi skoro to grupa rządząca decyduje.Chca się podzielic w razie wpadki odpowiedzialnościa?Dupa jest do bicia,więc jeżeli podejmuja decyzję to musza za nią odpowiadać.Droga Olu,a moze po latach przeczytasz,że Ty też byłaś za tymi pomysłami? |
|
Ola |
Wysłany: Nie 1:41, 18 Maj 2008 Temat postu: Szyk i elegancja, czyli sztuka manipulacji |
|
Sztuka manipulacji - czyli wojewódzkie konferencje minister Hall
Ile takie… gadanie kosztuje? – pytał onegdaj Smoleń Laskowika. To pytanie przypomniało mi się, gdy, siedząc w eleganckiej sali, oglądałam spotkanie minister Katarzyny Hall promujące projekt reformy programowej.
Reforma to sprawa poważna, na spotkanie udałam się więc przygotowana. Przeczytałam ze zrozumieniem propozycje opublikowane na stronie internetowej i informację o podobnych wydarzeniach w innych miastach wojewódzkich. Ponieważ nie mogłam zrozumieć związku opisywanego w komunikacie entuzjazmu uczestników konferencji z treścią projektu, z dreszczykiem emocji patrzyłam na to, co się rozgrywało przed moimi oczami. A było na co popatrzeć.
Wszystko odbywało się według napisanego w Warszawie scenariusza. Widownię stanowili dyrektorzy i samorządowcy. Najpierw przemówiła Pani Minister. Opowiedziała o projekcie, uatrakcyjniając swoje wystąpienie kilkoma ogólnymi hasłami wyświetlonymi na ekranie. Na uwagę zasługuje tutaj niebywała częstotliwość użycia słowa: chcemy. Ekscytująca i niezwykle nowatorska była również zapowiedź, że ta reforma umożliwi przymuszenie uczniów do rozwijania swoich pasji. I na dodatek będzie to przymuszanie przyjazne.
Kiedy Pani Minister zakończyła prezentację, widownia udała się do trzech mniejszych sal, by pracować w grupach panelowych. W tym czasie Pani Minister odbyła konferencję prasową i wzmocniła siły obiadem w zaufanym gronie. Sprawiedliwie trzeba oddać, że uczestnicy też nie byli trzymani na głodno. Pracą w grupach kierowali wybrani wizytatorzy kuratorium pod bacznym okiem pracowników ministerstwa towarzyszących Pani Minister w podróży.
Trzeci akt rozgrywał się ponownie na sali plenarnej. Najpierw panie wizytator pięknie zaprezentowały wyniki prac w grupach. Co prawda na widowni odzywały się zdziwione szepty, że o tej sprawie wcale nie było mowy, a tę część projektu ostro skrytykowano, że wymieniane filary zespołu ekspertów reformują oświatę od trzydziestu lat, ale przecież wszystkim się nie dogodzi.
Po prezentacji ponownie przemówiła Pani Minister. Podziękowała za wniesione uwagi i obiecała wnikliwą ich analizę. Nie mogła tylko zrozumieć dlaczego widownia dopatrzyła się w projekcie wad, skoro ona go przeczytała i uważa, że jest bardzo ciekawy i precyzyjnie opracowany. Tylko wprowadzać i patrzeć jak polska oświata rozwija się i pięknieje. W tym miejscu akurat przypomniała mi się definicja demokracji według jednego z moich znajomych: Ty masz prawo mówić, a oni mają prawo nie słuchać. Warto odnotować, że w tej części programu słowami dominującymi były: przyjazna i nowoczesna.
Nie ma co ukrywać, udział w tym przedstawieniu był bardzo pożyteczny i pouczający. Można było poszerzyć swoją wiedzę o wiele informacji, których nie było w projekcie. Co najważniejsze, reforma nie będzie nic kosztować. Długo by wymieniać to, co zdaniem Pani Minister będzie można zrobić metodą chałupniczą. Na przykład przystosowanie pomieszczeń szkolnych dla sześciolatków. W końcu wystarczy przesunąć w sali lekcyjnej krzesła pod ściany, rozłożyć dywanik i dzieciaki mogą się bawić. Obowiązek szkolny będzie od szóstego roku życia, ale tak naprawdę od siódmego. Diagnoza przedszkolna nie musi być prowadzona przez psychologów, bo panie nauczycielki są wykształcone i wystarczy, że będą obserwować swoich wychowanków. I tak dalej, i w tym samym stylu. Nauczycieli zainteresuje najbardziej fakt, że znowu powrócą szkolenia kaskadowe. Nie trudno nawet odgadnąć kto już w Warszawie zaciera łapki na myśl o przewidywanym w niedalekiej przyszłości stanie swojego konta bankowego.
Po kilku godzinach spędzonych w atmosferze przyjaźni i nowoczesności, a może nowoczesnej przyjaźni, wyszłam zadowolona i podbudowana. W końcu nie grozi mi perspektywa spokojnej pracy. Reformatorzy z trzydziestoletnią praktyką o to zadbają. Ktoś wziął na siebie trud stworzenia projektu, ale otrzymałam od Pani Minister zapewnienie, że reforma będzie naszym wspólnym dziełem.
I tak ja – prosta nauczycielka – zupełnie bez wysiłku będę miała coś własnego. Tylko czy to czasami nie chodzi o odpowiedzialność?
Bożena Pierzgalska |
|