www.dobrynauczyciel.fora.pl
sprawy nauczycieli
FAQ
::
Szukaj
::
Użytkownicy
::
Grupy
::
Galerie
::
Rejestracja
::
Profil
::
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
::
Zaloguj
Forum www.dobrynauczyciel.fora.pl Strona Główna
»
Aktualności (prasa, radio, TV)
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Dla niezarejestrowanych
----------------
Licznik
Linkownia
Tematy
----------------
!! WALCZMY O SWOJE !!
Aktualności (prasa, radio, TV)
O wszystkim....
Protesty i akcje
Lista Librusa
APEL POLSKICH NAUCZYCIELI
Nowy związek zawodowy nauczycieli
Ankiety
sprawy "administracyjne"
Problemy prawne
Zakłady sportowe
Giełda
Czat na żywo
Praca
----------------
Przedmioty ścisłe
Przedmioty humanistyczne
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Misza
Wysłany: Śro 20:19, 08 Paź 2008
Temat postu:
Co tu dużo filozofowac-jeden z najlepiej prezentujacych sie krajów,jezeli chodzi o wyniki nauczania i wychowania zaprasza do szkół dzieci w wieku 7 lat.Mowa o Finlandii.I w całej Europie mamy z centralizmem zarzadzania oswiata,a p. Hall proponuje decentralizacje-z ktrej to ostatnio Anglia sie wycofuje.Zenada.
filologini58
Wysłany: Śro 19:54, 08 Paź 2008
Temat postu: Halloreformy cd - 6-latki pod ścianę
Krakowscy psycholodzy proponują wprowadzenie obowiązkowego wychowania przedszkolnego dla dzieci pięcioletnich
Szkoła nie dla sześciolatków?
Dziennik Polski - 1.10.2008
Psycholodzy przebadali połowę nowohuckich sześciolatków. Okazało się, że blisko 40 proc. z nich nie nadaje się do nauki w szkole. Wyniki badań trafiły na biurko minister edukacji, a specjaliści od trzech miesięcy czekają na reakcję władz.
W ubiegłym roku szkolnym pracownicy Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej nr 4 w Krakowie przebadali 835 nowohuckich sześciolatków. To reakcja na pomysł Ministerstwa Edukacji, które od września przyszłego roku chce ich posłać do szkół. Psycholodzy postanowili sprawdzić, jaki procent dzieci mógłby bez problemów rozpocząć naukę w pierwszej klasie.
Okazało się, że wiele sześciolatków ma zaburzenia, które skutecznie mogą im to uniemożliwić. Zdiagnozowano m.in. wady wymowy, zaburzenia słuchu fonemowego, zaburzenia percepcji wzrokowej, wiele badanych dzieci pisało raz lewą, raz prawą ręką, a ponadto nie potrafiło utrzymać dłużej ołówka.
- Wszystkie te deficyty mogą w istotny sposób przyczynić się do powstawania niepowodzeń szkolnych, a te z kolei mogą powodować zaburzenia zachowania, zaburzenia lękowe czy depresyjne, zaburzenia snu i łaknienia - ostrzega Elżbieta Piwowarska, dyrektorka poradni.
Każdego roku do krakowskich poradni trafia kilkadziesiąt dzieci, które zbyt wcześnie zasiadły w szkolnej ławce. Do takich dzieci można zaliczyć sześcioletnią Paulinkę, która rok temu poszła do zerówki w jednej z nowohuckich szkół podstawowych. Po miesiącu nauki zaczęła narzekać na ból głowy i brzucha, miała podwyższoną temperaturę, biegunkę i wymioty. - Czyli klasyczne objawy fobii szkolnej - mówi Ewa Świerczewska, psycholog, która opiekuje się dziewczynką.
Okazało się, że Paulinka ma zaburzoną sprawność ręki i nie może utrzymać ołówka, nie jest też w stanie usiedzieć dłużej w ławce, a tymczasem tego wymagała od niej nauczycielka z zerówki.
- W zerówkach, które istnieją przy szkołach podstawowych, to, niestety, dość częste zjawisko. Nauczyciele, którzy nie są odpowiednio przygotowani do pracy z tak małymi dziećmi, wymagają od nich zbyt dużo. Nie wszystkie sześciolatki mogą poradzić sobie z obowiązkami ucznia - wyjaśnia Ewa Świerczewska.
Dziewczynka trafiła pod opiekę psychologa, który postanowił przenieść ją do zerówki w przedszkolu. - Problemy znikły, a Paulinka, jak mówi jej wychowawczyni, stała się przebojową dziewczynką - cieszy się Ewa Świerczewska.
Zdaniem specjalistów podobne problemy czekają sześciolatki, które wkrótce będą musiały zasiąść w szkolnej ławce. Zdaniem krakowskich psychologów aż 40 proc. z nich nie jest na to gotowa.
- Wysłaliśmy wyniki naszych badań do Ministerstwa Edukacji; uważamy, że powinny one zostać wzięte pod uwagę przy wprowadzaniu reformy edukacji i obniżeniu wieku szkolnego - mówi Elżbieta Piwowarska.
Krakowscy psycholodzy zaproponowali, by obniżenie wieku szkolnego zostało poprzedzone wprowadzeniem obowiązkowego wychowania przedszkolnego dla dzieci pięcioletnich. Zdaniem autorów badań nie obejdzie się też bez zatrudnienia większej liczby specjalistów, którzy będą musieli zaopiekować się dziećmi z problemami logopedycznymi i prowadzić zajęcia korekcyjno-kompensacyjne dla sześciolatków.
- Jeśli ministerstwo zdecyduje się posłać sześciolatki do szkół bez wcześniejszego przygotowania, z pewnością wzrośnie zapotrzebowanie na tego typu zajęcia, bo te dzieci nie będą sobie radzić z nauką. To będą koszty reformy, które poniesie całe społeczeństwo - przewiduje Elżbieta Piwowarska.
Praca, jaką wykonali specjaliści z nowohuckiej poradni na razie nie zrobiła większego wrażenia na urzędnikach w resorcie edukacji. Wyniki zostały przesłane do MEN na początku lipca. Psycholodzy w liście do minister Katarzyny Hall prosili o odpowiedź. - Nadal czekamy na odzew - przyznaje Elżbieta Piwowarska.
- Zawsze odpowiadamy na tego rodzaju pisma - zapewniła nas wczoraj Barbara Milewska, rzeczniczka prasowa MEN. - Nie wiem, do którego departamentu mógł pójść ten list, być może ktoś już na niego odpowiedział, ale skoro psycholodzy twierdzą, że nie dostali odpowiedzi, to niech może jeszcze raz to prześlą, najlepiej e-mailem, na biuro prasowe.
Streściliśmy rzeczniczce resortu wnioski, do jakich doszli krakowscy psycholodzy. Nie była nimi zaniepokojona.
- Dzieci z zaburzeniami trzeba kierować do odpowiednich instytucji i niwelować problemy. Jeśli szybciej trafią do szkoły, to szybciej zostaną zauważone ich deficyty i dzięki temu szybciej trafią do poradni - przekonuje Barbara Milewska.
ANNA KOLET-ICIEK
Misza
Wysłany: Wto 9:11, 30 Wrz 2008
Temat postu:
Mam małe dzieci i nie zycze sobie aby posyłac je obowiązkowo dk szkoły w wieku 6 lat i do przedszkola w wieku 5 lat.Jeden z nich konczy w tym roku gimnazjum.Jest bardzo dobrym uczniem,a do przedszkola nie chodził.
filologini58
Wysłany: Pon 20:50, 29 Wrz 2008
Temat postu:
Moje dzieci już tego 'dobrodziejstwa' na szczęście nie doświadczą. Nie wiem, kiedy rodzice i nauczyciele przestaną zgadzać się na wszystkie idiotyzmy nieuczesanej z MEN. Protest powinien przybrać na tyle ostrą formę, aby tę głupią i groźną autorkę wymysłów raz na zawsze wykluczyć z życia publicznego. Nie bądźmy barankami dobrowolnie idącymi na rzeź. Ludzie, obudźcie się. Do tego nie potrzeba wam bezjajecznych facetów w stylu panów B. i K.
Magda
Wysłany: Pon 10:59, 29 Wrz 2008
Temat postu: Rodzice szesciolatków
Rodzice małych dzieci wściekli się na władzę. Z misiami w rękach manifestują dzisiaj przed budynkiem MEN. Nie rozumieją, dlaczego mają posłać swoje dzieci do szkół rok wcześniej. A jak nie rozumieją, to nie chcą. A minister edukacji, zamiast im to wytłumaczyć jak sześcioletnim dzieciom, chce po prostu robić swoje.
Nie wątpię, że ten element reformy edukacji został wymyślony dla dobra dzieci, ale też nie mam złudzeń, że większość rodziców tego nie rozumie. A jak człowiek nie rozumie, że coś jest dla jego dobra, to wtedy myśli, że to działa przeciwko niemu i się boi. Strach ma wielkie oczy, a lęk o dobro własnych dzieci ma oczy jeszcze większe. I właśnie w takiej sytuacji znaleźli się rodzice maluchów: boją się.
Trzeba mieć wiedzę i umysł Jacka Żakowskiego (świetny artykuł w najnowszej “Polityce” pt. “Dlaczego sześciolatki muszą pójść do szkoły”), aby dostrzec w postępowaniu władz jakiś sens. Tymczasem polska władza, a MEN szczególnie, jest specjalistą w zaciemnianiu swoich decyzji. Przeciętny Polak głupieje i zgrzyta zębami. Odczułem to na własnej skórze jako nauczyciel. Na wszelkie wątpliwości nauczycieli (rady pedagogiczne, szkolenia na egzaminatorów, przeprowadzanie matur itd.), zawsze była jedna odpowiedź: “Warszawa tak wymyśliła, więc szkoda czasu na dyskusję”. Dopóki to dotyczy mojego życia, mogę przyjąć, że tak musi być. Jednak w sprawie mojego dziecka (mam trzyletnią córkę), muszę być przekonany, że to jest dla jej dobra. Jeśli chodzi o dziecko, to nic nie musi być. Jako rodzic będę uparty tak długo, aż ktoś mnie przekona, że popełniam błąd.
Dlaczego MEN nie wysila się, aby przekonać rodziców? Odpowiedź jest prosta: to nie w jego stylu. Chyba nigdy ministerialni urzędnicy nie wysilali się, aby kogokolwiek przekonywać do słuszności swoich decyzji. Wzorując się na swoich poprzednikach, także Katarzyna Hall nie wysila się, aby pozyskać rodziców i nauczycieli do reformy (kampania, jaką prowadzi, jest ohydną parodią dialogu społecznego). Przykład ze swojej szefowej biorą urzędnicy - też się nie wysilają. Czyż można się zatem dziwić, że rodzice ze strachu o swoje dzieci nie chcą tego, co tak naprawdę zostało wymyślone dla dobra maluchów?
"Polityka" blog Dariusza Chętkowskiego
2008/09/28, niedziela
::
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
::
template subEarth by
Kisioł
.
Programosy
::
Regulamin