www.dobrynauczyciel.fora.pl
sprawy nauczycieli
FAQ
::
Szukaj
::
Użytkownicy
::
Grupy
::
Galerie
::
Rejestracja
::
Profil
::
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
::
Zaloguj
Forum www.dobrynauczyciel.fora.pl Strona Główna
»
Aktualności (prasa, radio, TV)
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Dla niezarejestrowanych
----------------
Licznik
Linkownia
Tematy
----------------
!! WALCZMY O SWOJE !!
Aktualności (prasa, radio, TV)
O wszystkim....
Protesty i akcje
Lista Librusa
APEL POLSKICH NAUCZYCIELI
Nowy związek zawodowy nauczycieli
Ankiety
sprawy "administracyjne"
Problemy prawne
Zakłady sportowe
Giełda
Czat na żywo
Praca
----------------
Przedmioty ścisłe
Przedmioty humanistyczne
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
filologini58
Wysłany: Śro 20:02, 08 Paź 2008
Temat postu: Nauczyciele, żebrać marsz!
Minister Hall: Nauczyciele, żebrać marsz!
Minister edukacji narodowej słynna jest z doskonałych pomysłów. Ma ich wiele i sypie nimi, jak dobra gospodyni ziarno dla kur.
Jest problem w rządzie Tuska: Skąd wytrzasnąć pieniądze na sześciolatki objęte obowiązkiem szkolnym? Pani minister ma pomysł. Zaiste genialny w swojej prostocie.
Otóż Ministerstwo Edukacji w specjalnym poradniku podpowiada nauczycielom, że o pieniądze na przygotowanie szkół na przyjęcie sześciolatków mogą poprosić rodziców.
„To śmieszne pieniądze”, „Kropla w morzu potrzeb” - tak dyrektorzy podstawówek komentują plany Ministerstwa Edukacji, które każdej polskiej szkole chce przekazać 3,5 tys. zł na przygotowanie się na przyjęcie sześciolatków do pierwszej klasy. Tłumaczyli, że choćby stawali na głowie, te pieniądze nie wystarczą nawet na zakup ławeczek, a gdzie krzesełka, tablice, pomoce dydaktyczne, a przecież większość z nich czekają jeszcze remonty sal, przebudowy korytarzy, ubikacji, obniżenie umywalek i dobudowywanie nowych pomieszczeń.
Cynizm pani minister Hall i jej współpracowników powala niczym oddech warana.
Pani minister ni mniej ni więcej usiłuje swoich nauczycieli zmusić do uprawiania żebractwa. Jakby nie byli w takiej sytuacji, że niedługo sami, skręcając się ze wstydu, muszą pójść na żebry, bo z miesiąca na miesiąc mają realnie coraz bardziej marne pensje.
Nadto nie wiem, czy szanowna pani minister z kompanią z Schucha zdaje sobie sprawę z tego, że na tak szeroko zakrojoną społeczną zbiórkę pieniędzy trzeba mieć zgodę prawną. Jednak - jak się domyślam - zezwolenie na taką zbiórkę już minister finansów zapewne podpisał. Jak się okazuje, aby wszystko było ok do dziadostwa trzeba dwojga. Nawet gdy są to - jak w tym przypadku - parą ministrów.
Już sobie wyobrażam minę tych rodziców, gdy pani dyrektor szkoły podczas zebrania przedstawi im „kosztorys dostosowania budynków do potrzeb wprowadzenia obowiązku szkolnego sześciolatków”. Ludzie popatrzą na kartki, ojcowie o co bardziej słabszych nerwach zaklną głośno, i niekoniecznie po francusku, matki wybuchną swoim świętym kobiecym oburzeniem i wszyscy zgodnie rozejdą się do domów. Tylko po szkolnym bruku wiatr będzie toczyć kulki zmiętego papieru z rozpisanym kosztorysem.
I w ten prosty sposób ideał myśli ministerialnej Katarzyny Hall sięgnie bruku. Czyli znajdzie się tam, gdzie powinien.
Aktualności PiS
stoper
Wysłany: Wto 11:36, 23 Wrz 2008
Temat postu: Bunt nauczycielki: chcę uczyć, a nie żebrać
Nie cierpię zebrań z rodzicami, kiedy muszę prosić, by raz w miesiącu zrzucili się po kilka złotych na ksero. Rodzice narzekają, robią miny. Skończmy z tą patologią. Ja chcę uczyć, a nie żebrać o pieniądze - napisała do "Gazety" młoda nauczycielka
W wielu szkołach za drukowanie i kserowanie materiałów na lekcje płacą z własnej kieszeni rodzice uczniów i nauczyciele. - Wiem, że dyrektorom jest wygodnie obciążać ich kosztami funkcjonowania szkoły. Ale tak być nie powinno. Wzywam nauczycieli do buntu - mówi gorzowski radny Stefan Sejwa.
Sama kreda już nie wystarczy
Czy urzędnik drukuje służbowe dokumenty w domu? Czy płaci za korzystanie z firmowej kserokopiarki? - zastanawia się młoda nauczycielka z Zielonej Góry. W liście do redakcji opisała, w jaki sposób dyrektorzy obarczają nauczycieli kosztami funkcjonowania szkół.
- W szkole nie mamy dostępu do komputerów i drukarek. Wszystkie materiały przygotowuję i drukuję w domu, potem powielam w szkole. Aby korzystać z kserokopiarki w pokoju nauczycielskim, muszę wykupić w sekretariacie specjalną kartę. Na ksero zbieram raz na semestr po 5 zł od każdego ucznia. To pokrywa tylko część kosztów. Resztę dokładam z własnej kieszeni. Sporo wydaję też na papier i tusz do domowej drukarki. Z dodatkiem za nadgodziny, staż i wychowawstwo miesięcznie zarabiam niewiele ponad 1,5 tys. zł na rękę. Wyłożenie co miesiąc nawet 30 zł na szkolne potrzeby to dla mnie znaczący wydatek - żali się nauczycielka.
Co drukują nauczyciele? Sprawdziany, kartkówki, materiały z tekstami źródłowymi. - Jeżeli potrzebuję tylko kilku stron z jednego podręcznika, to przecież nie będę kazała kupować go uczniom za 30 zł. Robię ksero i rozdaję uczniom - opowiada anglistka z Gorzowa. Jej także ciążą szkolne wydatki. - Jeżeli chcesz ciekawie prowadzić lekcje, musisz mieć papier, flamastry, spinacze, nożyczki, klej. Szkoła nie daje na to ani złotówki. Dyrektor wychodzi z założenia, że sama kreda wystarczy - denerwuje się nauczycielka.
Pani Anna uczy w jednej z dużych osiedlowych podstawówek w Zielonej Górze. Często prosi, by dzieci oddawały skserowane kartki, broń Boże, nie pisały po nich, bo ksero będzie potrzebne także innej grupie. - Ksero jednej kartki kosztuje 20 groszy. To może się wydać śmieszna kwota, ale ja uczę w pięciu klasach, a w każdej jest blisko 30 uczniów. Jeśli chcę przygotować dwustronicowy sprawdzian, muszę wydać aż 60 zł. Nie cierpię zebrań z rodzicami. Gdy proszę, by zrzucili się po kilka złotych, czuję się jak żebrak. Rodzice narzekają, robią miny. Potem miesiącami donoszą pieniądze, a niektórzy nigdy nie płacą - żali się pani Anna. Nauczycielka szacuje, że miesięcznie na przygotowanie materiałów wykłada z własnej kieszeni od 50 do 100 zł. - Czasem wyżebrzę od klasy ryzę papieru. Wtedy proszę męża, by drukował materiały w swojej pracy. Tylko czy to normalne? - pyta nauczycielka.
Dziwią się także rodzice. Wielu z nich zdążyło się już przyzwyczaić do opłat za komitet rodzicielski. Ale lista wydatków stale rośnie. - Od września daję miesięcznie 2 zł na ksero. Niby to nie jest wielki wydatek, ale przecież to jest publiczna szkoła, a nie spółdzielnia - mówi rodzic czwartoklasisty z gorzowskiej SP nr 5. - Ja płacę za ksero 30 zł rocznie. Można wpłacić całą sumę od razu albo co miesiąc dawać dziecku 3 zł - mówi mama uczennicy gorzowskiej szkoły sportowej.
W kolejce do jednego komputera
W Zielonej Górze Związek Nauczycielstwa Polskiego chce przeprowadzić wśród nauczycieli specjalną ankietę. - Zapytamy, ile dokładają do lekcji - zdradza Ewa Kostrzewska, przewodnicząca zielonogórskiego ZNP. - Ksero to wierzchołek góry lodowej. W pokojach nauczycielskich stoi najczęściej jeden komputer, a chętnych cała kolejka. Dzisiaj nauczyciel musi mieć w domu komputer i drukarkę. Za papier i tonery płaci z własnej kieszeni.
- Czy urzędnicy płacą za kserowanie służbowych dokumentów? - pytamy Adama Kozłowskiego, naczelnika wydziału edukacji w Gorzowie.
- Nie podoba mi się porównanie z urzędnikami. Ich podstawowym zadaniem jest praca z dokumentami. Oni muszą je drukować, kserować. Z nauczycielem jest inaczej. Ma przekazywać wiedzę. Może kserować ciekawe materiały, teksty źródłowe, ale to jest tylko dodatkowa pomoc - odpowiada Kozłowski.
Naczelnik zapewnia jednak, że dyrektorzy w swoich budżetach mają wydzieloną pulę na wydatki rzeczowe i mogą z niej finansować zakup papieru albo ksero. - To nie są budżety na miarę marzeń, ale nie są też małe. To dyrektorzy podejmują decyzję, co i w jakiej ilości kupić. Nie ma żadnego zakazu kupowania papieru, tonerów czy przyborów biurowych, tak jak nie ma zakazu korzystania z pomocy rodziców czy sponsorów - tłumaczy Kozłowski i podkreśla, że miasto nie ingeruje w wydatki szkół.
Polityka magistratu nie podoba się radnemu Stefanowi Sejwie. - Nauczyciele są chyba jedyną grupą zawodową w Polsce, która partycypuje w kosztach tworzenia miejsca pracy. I to jest problem ogólnopolski. Pracodawcy, czyli samorządy przeznaczają zbyt małe środki na tzw. rzeczówkę. Ja widzę jedno wytłumaczenie: i dyrektorzy szkół, i samorządowcy przyzwyczaili się, że rodzice uczniów oraz nauczyciele, mimo że zarabiają niewiele, dokładają się do kosztów funkcjonowania szkoły. I to jest patologia, bo w żadnym urzędzie pracownik nie kupuje sobie sam papieru, a nawet długopisu. Na budowie też nikt nie pracuje własną łopatą - mówi Sejwa.
Najpierw edukacja, potem igrzyska
Bożena Pierzgalska, szefowa nauczycielskiej Solidarności w Lubuskiem uważa, że problemu nie rozwiąże się, dopóki samorządy nie znajdą dodatkowych pieniędzy dla szkół. - Standardem powinny być bezpłatne ksera w każdej szkole. Nauczyciel powinien zostawić w sekretariacie materiał z podaną liczbą kopii i odebrać w ustalonym terminie, tak jest w szkołach na zachodzie Europy - tłumaczy Pierzgalska.
Jacek Budziński, radny PiS w Zielonej Górze popiera związkowców. - Miasto powinno sfinansować zakup kserokopiarek do każdej szkoły - mówi i zapowiada, że taki wniosek złoży na posiedzeniu komisji edukacji. Jednak zdaniem Budzińskiego utrzymaniem kserokopiarek i tak powinni podzielić się po połowie rodzice i dyrektorzy.
Radny Stefan Sejwa jedyne wyjście widzi w zwiększeniu miejskich wydatków na oświatę. - Są miliony na stadion żużlowy, wydajemy 100 tys. zł na koncert rapera 50 Centa, który się nie odbywa, a szkoły utrzymywać muszą rodzice i nauczyciele. Najpierw edukacja, potem igrzyska - mówi Sejwa.
Radny daje też radę nauczycielom. - Dyrektor ma obowiązek zapewnić wam papier, ksero, długopisy, spinacze. Najwyższa pora to wyegzekwować. Jeżeli postawi się jeden nauczyciel, to inni pójdą jego śladem. Trzeba skończyć ze złymi przyzwyczajeniami - wzywa Sejwa.
http://miasta.gazeta.pl/gorzow/1,35211,5716903,Bunt_nauczycielki__chce_uczyc__a_nie_zebrac.html
::
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
::
template subEarth by
Kisioł
.
Programosy
::
Regulamin