Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
pikuś
Gość
|
Wysłany: Pon 18:40, 23 Lis 2009 Temat postu: Szkolne wojny religijne |
|
|
Zamiast antagonizowania i różnych krucjat, może faktycznie trzeba mieć odwagę na takie decyzje:
Dyrektor chce zdjąć krzyże, arcybiskup krytykuje
Marcin Bielesz, Małgorzata Szlachetka
2009-11-22, ostatnia aktualizacja 2009-11-23 16:57
Krzyż ma wisieć tylko w jednej sali lekcyjnej, w której będą odbywać się katechezy. Ten pomysł dyrektora Prywatnego Gimnazjum i Liceum Ogólnokształcącego im. Paderewskiego w Lublinie nie spodobał się Kościołowi. - To happening dyrektora szkoły, który rodzi zażenowanie i konsternację - uważa abp Józef Życiński.
Adam Kalbarczyk, dyrektor szkoły, chce, żeby od nowego roku szkolnego w "Paderewskim" krzyż wisiał tylko w sali, gdzie odbywają się lekcje religii. Będzie o tym rozmawiał z nauczycielami na najbliższej radzie pedagogicznej. W Paderewskim obecnie około 20 proc. uczniów wybrało etykę zamiast lekcji religii.
- Tego typu radosna, kreatywna twórczość dyrektorska nie ma nic wspólnego z decyzją Trybunału w Strasburgu - twierdzi z kolei arcybiskup Józef Życiński, który poświęcił pomysłowi Kalbarczyka sporą część swojej cotygodniowej audycji "Pasterski kwadrans" na antenie Radia eR.
3 listopada Europejski Trybunał Sprawiedliwości orzekł, że wieszanie krzyży w klasach narusza "prawa rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami" oraz "wolność religijną uczniów". To finał sprawy, w której państwo włoskie pozwała Finka Soila Lausi. Stwierdziła, że obecność krzyży w klasach włoskich szkół nie pozwala jej wychowywać dzieci według świeckiego światopoglądu.
Według metropolity lubelskiego sędziowie nie stwierdzili, że krzyże mają zniknąć z każdej szkoły w Unii Europejskiej, a sprawa dotyczyła jednej konkretnej sali lekcyjnej w jednej z włoskich szkół.
- Nie zamierzam zakazywać wyrażania w szkole swoich uczuć religijnych, ale wychodzę z założenia, że religia jest prywatną sprawą. Ateiści krzyż wiszący na ścianie mogą odebrać jako wywieranie presji. A oni także mają prawo do bycia w przestrzeni publicznej, jaką jest szkoła - komentował wczoraj dyrektor Adam Kalbarczyk. Dodaje, że już wcześniej był przekonany, iż krzyże w szkołach wisieć nie powinny, a wyrok Trybunału podsunął mu sposób rozwiązania tej sprawy w jego gimnazjum i liceum.
- Nie wolno decyzji Trybunału mylić z prywatną twórczością poszczególnych dyrektorów, którzy chcą zademonstrować swoje uczucia i swoje przekonania - stwierdził lubelski metropolita i użył przykładu Janusza Korczaka, mówiąc, że był do końca ze swoimi wychowankami i nie zwracał uwagi na swój los, lecz miał na uwadze jedynie ich dobro.
- Można by życzyć sobie, by ci z naszych dyrektorów, którzy happeningowo przeżywają obecność znaku Chrystusowej miłości w przestrzeniach, gdzie przebywają uczniowie i członkowie naszych rodzin, dostrzegli mądrość Janusza Korczaka i potrafili zrezygnować z happeningowych zachowań, po których niewiele w życiu zostaje i które rodzą jedynie zażenowanie i konsternację - skomentował metropolita pomysł Kalbarczyka.
Na koniec audycji abp Życiński wezwał do modlitwy za "nielicznych wychowawców, którzy nie potrafią uszanować przekonań swoich wychowanków".
Źródło: Gazeta Wyborcza Lublin
NNajwymowniejsze jest to, jak sami katecheci cześto krytycznie wypowiadaja się o swej pracy i relacjach z proboszczami. Naprawdę nie ma im czego zazdrościć, a są wśród nich ludzie naprawde oddani i wierze, i uczniom...
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
filologini58
Aktywny uzytkownik
Dołączył: 15 Mar 2008
Posty: 355
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 21 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: podkarpackie
|
Wysłany: Pon 23:30, 23 Lis 2009 Temat postu: krzyże |
|
|
Osobiście uważam, że religia jako przedmiot powinna opuścić polską szkołę i wrócić do salek katechetycznych. Ocena z religii, a już szczególnie wliczanie jej do średniej ocen to jedno wielkie nieporozumienie. Swoim nieracjonalnym, upartym, ślepym na istotę wiary stanowiskiem Kościół sam pod sobą dołki kopie.
Może strzelam tu z grubej rury, ale sądzę, że wszechobecność krzyży w miejscach publicznych świadczy o płytkości i miałkości wiary polskiego katolika, który wierzy na pokaz. Krzyż staje się często zasłoną dymną, za którą kotłują się nasze największe przywary narodowe.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez filologini58 dnia Sob 19:46, 28 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Misza
Aktywny uzytkownik
Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 216
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: ze wsi Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 11:37, 28 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
W Królestwie Danii swego czasu w każdej wsi istniały po dwie mleczarnie.Dlaczego?Protestantom nie podobały się praktyki katolików odnośnie pracy w niedzielę.I może tu jest wyjście-zbudujmy szkoły dla ateistów,dla protestantów itp,a może prościej -niech każdy zawiesi swój znak na ścianie.Dla mnie jako katolika nie będzie to stanowiło obrazy ani zniewagi.
Dlaczego chcemy dzielić a nie łączyć?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
filologini58
Aktywny uzytkownik
Dołączył: 15 Mar 2008
Posty: 355
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 21 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: podkarpackie
|
Wysłany: Sob 19:53, 28 Lis 2009 Temat postu: wojna krzyżowa |
|
|
Dla człowieka, który kieruje się dobrą wolą zawsze znajdzie się rozwiązanie w sytuacji konfliktowej. Czuję podskórnie, ze ta wojna podsycana jest nie tyle przez zwykłe owieczki, co raczej przez władze kościelne, dla których obecność krzyży w miejscach publicznych jest przede wszystkim wykładnią ich władzy. Nie sądzę, aby prawdziwemu katolikowi potrzeba było krzyża do tego, aby wierzyć i żyć zgodnie z dekalogiem.
Czy obecność krzyża w szkolnych salach wpłynęła bardziej pozytywnie na zachowania uczniów? Nie sądzę. Przypuszczam, ze w sali, w której nauczycielowi nakładano kosz na głowę, krzyż wisiał.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Misza
Aktywny uzytkownik
Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 216
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: ze wsi Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 0:01, 08 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Brawo Filologini58,naprawdę jestem pod urokiem argumentacji:biskupi podsycający spór o krzyże,władza sukienkowych itp to naprawdę ważkie i prawdziwe argumenty.I podziwiam głębię wiedzy co tak naprawdę dla ludzi wierzących byłoby najlepsze.
Przed wojna do klasy babci chodziły koleżanki protestantki i dziewczyny wyznania mojżeszowego,przed lekcjami cała klasa modliła się i nikt nikomu nie przeszkadzał.Problemy pojawiły się wraz z pojawieniem się wyznawców "doktryny moskiewskiej".Nie uważasz,że sami rodzice powinni decydować o wychowaniu swojego dziecka?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
bolinor
Gość
|
Wysłany: Wto 10:47, 08 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
A ja uważam, że Filologini bardzo trafnie ujęła istotę rzeczy...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Wto 12:18, 08 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
mnie krzyż w klasie akurat nie przeszkadza, jest wiele innych rzeczy w szkole, które szkodzą bardziej. Idąc tym tropem powinny też zniknąć kolędy w supermarketach, a być może nawet same Święta, bo napewno jakiejś garstce też przeszkadzają. Polska od tysiąclecia w 95% jest krajem katolickim czy się to komuś podoba i czy nie i większość dyktuje warunki, a mniejszość niech się dostosuje lub przeniesie do Izraela, Chin lub Korei Płn.
|
|
Powrót do góry |
|
|
yoyo
Gość
|
Wysłany: Wto 16:36, 08 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Wg mnie filologini ma rację i nie o krzyż chodzi, nie o wiarę, nie o religię, ale o koscielną żądzę władzy - polityczną władzę umysłów.
Nie chce mi się pisać swego uzadnienia, więc wklejam coś, co oddaje moje wątpliwosci i poglady (i nie oczekuję, ze wszyscy muszą je podzielać):
Czy dziecko uczone o środkach antykoncepcyjnych w klasie, w której wisi krzyż, wie, że Kościół jest przeciwny tym środkom? A jeśli wie, to jak ma sobie tłumaczyć fakt, że uczy się go czegoś, na co nie daje zezwolenia wiara, pod znakiem której zasiada w ławce?
Krzyż w szkole, w urzędzie. Niby nie powinien nikomu przeszkadzać. a jednak nie wszyscy go akceptują. Dziwne, bo jako katolik mam go w domu, jednak gdy widzę krzyż w urzędzie, wiszący niejednokrotnie nad godłem państwowym, nachodzą mnie różne myśli.
Czy urzędnik tu pracujący jest chrześcijaninem? Czy urząd jest instytucją kościelną? Czy może żyję w kraju jedynie katolickim? Byłoby zapewne moim pobożnym życzeniem, by tak właśnie było, ale nie jest. Jednak czy aż tak trudno pogodzić się z odmiennością innych? Może przecież być tak, że to, co dla mnie jest symbolem miłości i wiary, komuś innemu może się kojarzyć zupełnie inaczej.
Drażliwy temat
Zapewne nie tylko ja zadaję sobie takie pytania. Jak temat drażliwy, to i wzbudzający emocje, a tam, gdzie one, trudno o jakiś konsensus.
Orzeczenie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu stwierdzające, że wieszanie krzyży w klasach włoskich szkół to naruszenie „prawa rodziców do wychowywania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami” oraz „wolności religijnej uczniów” z jednej strony jest dla mnie nie do przyjęcia, bo ogranicza między innymi moją swobodę choćby do okazywania szacunku wierze, którą wyznaję.
Chciałbym móc swobodnie okazywać przywiązanie do swojego wyznania. Są tacy, którzy chcą informować cały świat o swojej wierze. Chwała im za to, że rozpowszechniają symbole swojej wiary. Jednak czy czasami ten krzyż nie jest jedynie oznaką mody i poprawności politycznej? Czy nie zdarza się tak, że urzędnik zasiadający pod znakiem krzyża tak naprawdę niewiele ma wspólnego z przesłaniem, które ten znak niesie?
Krzyż powszednieje?
Pewnie się mylę, ale czasami myślę, że znak ten powszednieje i nie wzbudza emocji takich, jakie powinien. Jest to przykre.
Kiedyś, gdy ludziom głód często zaglądał do oczu, modlono się, by nie zabrakło chleba. Zanim zaczęto kroić bochen, czyniono na nim znak krzyża. Był to dar pozwalający przeżyć. W dzisiejszych czasach, gdy tenże chleb stał się naprawdę powszedni, znajdujemy go na śmietnikach. Porównanie niezbyt trafne, ale silnie oddziaływujące.
Wystarczy popatrzeć na nasz Sejm. Od wielu lat wisi w sali obrad krzyż. I co on zmienił w postępowaniu ludzi tam zasiadających? Ile miłości bliźniego znajdujemy na tej sali? Czyżby już spowszedniał? Stał się wystrojem wnętrza?
Zapominamy znaczenie krzyża?
Czy urzędnik odmawiający pomocy biednemu i potrzebującemu obywatelowi ma jeszcze coś wspólnego z symbolem, który z taką dumą wieszał kiedyś na ścianie? Czy dziecko uczone o środkach antykoncepcyjnych w klasie, w której wisi krzyż, wie, że Kościół jest przeciwny tym środkom? A jeśli wie, to jak ma sobie tłumaczyć fakt, iż uczy się go czegoś, na co nie daje zezwolenia wiara, pod znakiem której zasiada w ławce?
Takich pytań można zadawać wiele. Nie zmienia to faktu, że jestem i pozostanę katolikiem. Szkoda mi tylko, że ci, którzy wieszają wszędzie krzyże, zapominają o ich prawdziwym znaczeniu. Z ukrzyżowanego zrobili sobie element wystroju i chorągiew, za którą chowają się w myśl poprawności politycznej. Tak więc: czy nie w interesie właśnie katolików byłoby, aby krzyże zniknęły z instytucji publicznych?
Wiara to sprawa duchowa i chyba najlepiej byłoby, gdyby taką się znowu stała. Wiara to słowa i czyny, a nie sam krzyż. Zapominamy o korzeniach. Wiarę niosły słowa. Czyny szły w ślad za nimi. Znaki pojawiły się później. Katolik to nie ktoś siedzący pod krzyżem albo noszący go na piersi i to najlepiej tak, żeby był widoczny. Wiara to coś zupełnie innego.
Jak czują się ludzie innych wyznań?
Wyznawcy islamu, buddyzmu i innych wyznań żyją wśród nas, ale czy narzucają nam swoje symbole? Ciekawe, jakbym się poczuł wchodząc do gabinetu w urzędzie, w którym na ścianie wisiałby półksiężyc? Tak samo zapewne czuje się obecnie obywatel innego wyznania załatwiający swoją sprawę.
Wiara to nie demokracja, więc w odniesieniu do niej nie powinno się stosować zasady większości. Wiara to sprawa każdego z nas z osobna. Są kościoły, instytucje kościelne i każdy z nas na swój dom. Tam są miejsca na krzyże, a najważniejsze, by nie zapominać, co one znaczą.
Może lepiej byłoby, gdy wiedziano, że jesteśmy katolikami, a nie widziano jedynie symbol, któremu częstokroć zaprzeczamy tym, co czynimy na co dzień. Nawet nie chcę wiedzieć, co myślą ludzie innego wyznania trafiając na bezdusznego urzędnika siedzącego w towarzystwie krzyża głoszącego miłosierdzie.
Czy chciałbym, żeby krzyże zniknęły z instytucji? Jako katolik powiem, że nie, ale jako petent i obywatel jestem całym sercem za tym, żeby tak się stało.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Czw 16:50, 10 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Oby do tego u nas nie doszło:
Karę do pół roku więzienia oraz grzywnę w wysokości 1000 euro dla urzędnika państwowego za zdjęcie krzyża w budynku użyteczności publicznej lub odmowę jego zawieszenia przewiduje projekt ustawy, przygotowany przez grupę katolickich senatorów centroprawicowej włoskiej koalicji.
Karę do pół roku więzienia oraz grzywnę w wysokości 1000 euro dla urzędnika państwowego za zdjęcie krzyża w budynku użyteczności publicznej lub odmowę jego zawieszenia przewiduje projekt ustawy, przygotowany przez grupę katolickich senatorów centroprawicowej włoskiej koalicji.
Dziennik "La Repubblica" podał, że w złożonym w Senacie projekcie mowa jest o obowiązkowej obecności krzyża we wszystkich urzędach, a także w szpitalach, na lotniskach, w portach, na stacjach kolejowych i w więzieniach we Włoszech.
- Trwa starcie cywilizacji i każdy powinien opowiedzieć się po której jest stronie - powiedział cytowany przez gazetę senator Sergio De Gregorio, jeden z inicjatorów takiego rozwiązania ustawowego. - My jesteśmy po stronie Kościoła i się tego nie wstydzimy - dodał senator.
- To nie jest propozycja integrystyczna, ale odpowiadamy z zaniepokojeniem na agresję, jaka jest wyrażana przeciwko naszej chrześcijańskiej tożsamości - oświadczył De Gregorio.
Ponadto projekt ustawy przewiduje wyasygnowanie z rezerwy ministerstwa finansów ponad 50 tys. euro na zakup krzyży do wszystkich budynków użyteczności publicznej, także szkół, w których jeszcze ich nie ma.
Ta ustawodawcza inicjatywa w obronie krzyża to kolejna we Włoszech reakcja na listopadowe orzeczenie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, który wypowiedział się przeciwko obecności krzyży w klasach szkolnych.
|
|
Powrót do góry |
|
|
pikuś
Gość
|
Wysłany: Pią 13:00, 11 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
No to wyobraźcie sobie takie zmiany w naszej konstytucji i wynikające z tego konsekwencje dla nauczycieli (funkcjonariuszy państwowych) do ministra edukacji włącznie:
USA: Wojna o radnego ateistę. "Niewierzący nie może być urzędnikiem"
Cecil Bothwell, pierwszy niewierzący radny w historii stanu Karoliny Południowej, może stracić swoje stanowisko. W - prawdopodobnie niezgodnej z prawodawstwem federalnym - konstytucji stanu istnieje bowiem zapis, że urzędnik publiczny obowiązkowo musi wyznawać wiarę w Boga.
- Nie mówię, że Bothwell nie jest dobrym człowiekiem, ale jest ateistą, więc nie jest zdolny do pełnienia funkcji publicznej według konstytucji stanowej - mówi jeden z przeciwników niewierzącego radnego H.K. Edgerton, były przewodniczący Krajowego Stowarzyszenia Postępu Ludzi Kolorowych (NAACP), cytowany przez lokalny portal w Asheville, którego sprawa dotyczy.
W artykule konstytucji stanu Karolina Południowa jest napisane czarno na białym, w fragmencie wymieniającym cechy dyskredytujące urzędnika publicznego, "(sprawować urzędu nie może - przyp. red.) osoba podważająca istnienie Boga Wszechmogącego".
Bothwell był już obiektem bardzo rozbudowanej antykampanii, gdy ubiegał się o urząd radnego Asheville. Atakowano go nie tylko za jego ateizm, ale i za książkę jego autorstwa "Książę Wojny", w której krytykował ewangelików za, jak pisał, próbę wprowadzenia państwa teokratycznego w USA. Teraz krytyka poszła dalej: jego przeciwnicy argumentują, że jako osoba otwarcie deklarująca niewiarę, nie ma prawa piastować urzędu. Afera wybuchła, gdy Asheville powiedział lokalnej gazecie "Citizen-Times", że wierzy w "Złotą Regułę", ale nie w jej osobowość, jakąkolwiek boskość.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pon 22:53, 14 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Sąd administracyjny hiszpańskiego regionu autonomicznego Kastylia-Leon nakazał usunięcie krzyży w jednej ze szkół publicznych, lecz tylko w tych salach lekcyjnych, gdzie tego zażądają rodzice, a także z miejsc wspólnego użytkowania - poinformowały źródła sądowe.
W ten sposób sąd częściowo uznał apelację wniesioną przez władze regionu oraz organizację E-Cristinas od decyzji z marca 2008 roku, na mocy której wszystkie symbole religijne w szkole Macias Picaveda w stolicy regionu, Valladolid, miały być usunięte.
Zdaniem sądu administracyjnego usunięcie lub utrzymanie symboli religijnych w szkołach zależy od petycji rodziców. Mimo to sąd anulował decyzję komitetu rodzicielskiego, by pozostawić krzyże we wszystkich klasach, argumentując, że ich obecność może "zakłócić swobodny rozwój osobowości" uczniów innych religii. Zdaniem sądu pozostawienie krzyży byłoby też sprzeczne z "prawem rodziców do wychowywania dzieci zgodnie ze swoimi przekonaniami religijnymi i moralnymi".
Rząd Hiszpanii zapewnił, że w sprawie krzyży w szkołach będzie szukał konsensusu, kierował się zasadą pluralizmu oraz zapisami konstytucyjnymi. Wcześniej parlament hiszpański zwrócił się do rządu o "dostosowanie się" do orzeczenia Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu i usunięcie krzyży ze szkół. Zdaniem Trybunału, obecność krzyży w szkołach jest sprzeczna z zasadą wolności sumienia.
Inicjatywa parlamentarna wyszła od małej katalońskiej partii nacjonalistycznej lewicy - ERC. Za usunięciem krzyży głosowali deputowani rządzącej w Hiszpanii partii socjalistycznej, przeciwko była prawicowa Partia Ludowa.
Według socjalistów rząd chce pójść krok do przodu w kierunku laicyzacji państwa i równości wobec prawa. Partia Ludowa podkreśla, że "zgodnie z konstytucją Hiszpania jest państwem bezwyznaniowym, ale to nie znaczy, (że jest państwem) laickim i walczącym z symbolami religijnymi".
Wycofanie ze szkół krzyży nie jest na razie przewidziane w agendzie prac rządu - zapewnił premier Hiszpanii, socjalista Jose Luis Rodriguez Zapatero.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|