Brak nauczycieli

bogi

We wrześniu może zabraknąć nauczycieli

Wakacje się jeszcze nie skończyły, ale już wiadomo, że we wrześniu zabraknie nauczycieli w stołecznych szkołach. Według naszych obliczeń potrzeba nawet 600 pedagogów - informuje "Polska".

Na ich brak cierpią głównie zawodówki itechnika oraz przedszkola, jeśli dyrektorzy nie znajdą nowych fachowców, zatrudnieni w placówkach nauczyciele będą mieli znacznie więcej pracy, co może pogorszyć jakość nauczania. W najgorszych przypadkach dzieci, zamiast uczyć się, będą spędzać czas bezproduktywnie. Na stronach internetowych biura edukacji urzędu miasta można od wczoraj sprawdzić, jakich nauczycieli brakuje.

Z listy wynika, że warszawskie placówki oświatowe mają w sumie do obsadzenia 14,6 tyś. godzin tygodniowo, co oznacza, że potrzebują około 600 nauczycieli (wyliczenia w oparciu o zapisy Karty nauczyciela, według których pedagog może wypracować tygodniowo 18 godzin dydaktycznych, a wychowawca przedszkolny -od22 do 25godz.)Największe braki są wśród nauczycieli języka angielskiego, wychowania fizycznego iprzed-szkolnego oraz fachowców od zajęć praktycznych w szkołach zawodowych i technikach.

Według Jerzego Wiśniewskiego, prezesa mazowieckiego ZNP, warszawskie szkoły mają poważny problem kadrowy. - Skończyły się czasy, kiedy nauczyciele szukali pracy. Teraz to praca szuka ich - mówi. Na największy brak rąk do pracy skarżą się dyrektorzy szkół zawodowych i technicznych. W przyszłym roku będzie się w nich uczyć o 1,3 tyś. uczniów więcej niż obecnie. Brakuje zwłaszcza fachowców od szkolenia przyszłych logistyków, budowlańców, informatyków czy elektryków.

(GN, Polska)

Zacznie się od Warszawy i dobrze Very Happy

Prometeusz

Nie ma sie co dziwic. Nie dalej jak wczoraj rozmawiałem ze sprzedawcą hipemarketu dział elektroniczny. Gość zarabia 2400 netto pracuje 40 godzin tygodniowo. Oprócz tego dostaje premie kwartalną. Wiec obudzmy sie wreszcie skoro ( całym szacunkiem do tego pana i pracownikow hipermarketów) taki sprzedawca zarabia tyle co dyplomowany !!!!!!

Gość

A ja z agentem ubezpieczeniowym. Rozmowa dotyczyła zarobków i czułam się jakby mieszkał w innej Polsce. Kwoty które padały z mojej i jego strony były całkiem inne, musiałam podczas rozmowy przestawić się na inny tryb myślenia

nicki · Gość

Jak czytam te posty, to mam jedno "marzenie" - dożyć czasów, kiedy będą tęsknić za wykwalifikowanym nauczycielem, a jego nie będzie!!! Bo zabraknie naiwniaków, którzy za bezcen będą udzielać swojej wiedzy, serca, czasu, pieniędzy, kompetencji itd. Ci , którzy będą posiadali takie kwalifikacje, będą je dawać w innym kraju - gdzie im za to zapłacą, jak n o r ma l n e m u obywatelowi ! A nie jak u nas, gdzie jesteśmy dyskryminowaną grupą społeczną.